Wywiad ze stolarzem: Andrzej Matusiak, Zakład stolarski Gal-Mat
Zapraszamy do lektury wywiadu z Panem Andrzejem Matusiakiem doświadczonym stolarzem, właścicielem zakładu stolarskiego Gal-Mat i użytkownikiem programu KD Max.
Pan Andrzej w rozmowie z nami opowiada m.in. o początkach jego pracy zawodowej, stosowanych technikach obróbki drewna oraz o swoich spostrzeżeniach na temat pracy w KD Max.
KD Max Polska: Dlaczego postanowił Pan zostać stolarzem?
Andrzej Matusiak: Hmm, dobre pytanie… W wieku piętnastu lat, po skończeniu szkoły, młody człowiek na dobrą sprawę nie wie do końca, co będzie robił w życiu. Ja posłuchałem rady kolegi mojego ojca, który zapytał mnie kiedyś, gdzie pójdę do szkoły. Odpowiedziałem, że wybieram się do Technikum Włókienniczego, tak jak mój ojciec. Na co on odrzekł (wiedząc, że mój dziadek jest majstrem i posiada własny zakład stolarski) – A czemu nie na stolarza?
To było trafne pytanie. No właśnie… Pomyślałem, w sumie dlaczego nie? Mój ojciec, mimo że nie kształcił się w zawodzie stolarza, to z racji pomagania mojemu dziadkowi, potrafił dużo więcej niż wielu dzisiejszych stolarzy.
Mnie jakoś nie specjalnie ciągnęło do tego zawodu, ale pamiętam, że w wakacje przed rozpoczęciem szkoły, poszliśmy wraz z kuzynem na miesiąc do dziadka w tzw. „termin”, żeby zobaczyć, czy spodoba nam się ta praca. Przyznaję było ciężko, ale daliśmy radę. I to na tyle, że obaj teraz pracujemy jako stolarze.
Do niedawna miałem jeszcze w domu krzesełko tzw. „ryczkę”, wykonaną własnoręcznie podczas tego pamiętnego miesiąca „terminowania”. I tak to się w sumie zaczęło. Od 1990 roku jestem na własnym rozrachunku i nie żałuję wyboru, choć początki bywały naprawdę ciężkie.
Jakie zalety i wady wiążą się z wykonywaniem tego zawodu?
Z zaletami to bym nie przesadzał… Owszem zdarzają się chwile, w których czuję się jak rzemieślnik, dumny z wykonanego „dzieła”, ale w dobie wszechobecnej mechanizacji coraz rzadziej do głosu dochodzą własne umiejętności . Zastępuje je technika i automatyka. To są zarówno zalety, jak i wady. Trudno wycenić ręczną pracę, gdy automat zrobi to szybciej i często dokładniej.
Jeśli chodzi o zalety, to w moim przypadku na pewno wymieniłbym obcowanie ze wspaniałą załogą, której nie straszne są żadne wyzwania oraz ciągłą naukę zawodu pomimo ponad trzydziestoletniego doświadczenia. Czasami również poczucie, że bierzemy udział w stworzeniu czegoś ciekawego, ładnego i funkcjonalnego. Przedmiotu, który będzie używany przez kogoś latami, i z którego będzie on pewnie zadowolony.
Do wad zaliczyłbym głównie pracę na często hałaśliwych oraz stwarzających pewne zagrożenie dla zdrowia i życia maszynach. Oczywiście w przypadku nie stosowania się do przepisów BHP. Niestety, ale obcięte części dłoni to upiorna i dość charakterystyczna cecha stolarza z długim stażem…
Który gatunek drewna najlepiej sprawdza się w produkcji mebli kuchennych?
W chwili obecnej? Każdy gatunek ma swoich przeciwników i zwolenników. Sporo klientów wybiera nasz rodzimy dąb, ale znajdą się też tacy, którzy chcą mieć mebel z gatunków egzotycznych.
Pracujemy również z fornirami, które są od wielu lat alternatywą dla drogich gatunków drewna. Wiele też zależy od osobistych upodobań i możliwości finansowych. W większości, nad czym niestety ubolewam, klienci wybierają płyty laminowane, gdyż jak to się mówi „cena czyni cuda”… Chociaż i tak w tej materii nastąpił dość spory postęp. Dekory płyt do złudzenia przypominają kolorem, strukturą i fakturą naturalne lub kolorowane drewno i dla laika jest to nie do odróżnienia.
Z jakich technik obróbki drewna korzysta Pan w trakcie pracy: tradycyjnych czy nowoczesnych?
Automatyzacja i powtarzalność procesu produkcji pozwala nam skorzystać ze swoich dobrodziejstw. Chociaż posiadamy dość nowoczesny park maszynowy oraz sporo profesjonalnych elektronarzędzi, to zdarza nam się również używać starych, wręcz zabytkowych narzędzi ręcznych.
Samodzielnie tniemy i oklejamy płyty do swoich mebli. Sami również wykańczamy olejem tworzone przez nas blaty dębowe. Uszlachetnienie powierzchni poprzez lakierowanie zlecamy natomiast firmom zewnętrznym.
W jaki sposób program do projektowania kuchni i mebli KD Max wspomaga Pana codzienną pracę?
Klient od niepamiętnych czasów jak to się mówi „kupuje oczami”. Dobrze wykonany projekt wraz z wizualizacją praktycznie sprzedaje mebel. Dzięki oprogramowaniu KD Max mogę zaoszczędzić bardzo dużo czasu. Poświęcając zaledwie kilka godzin pracy, mogę zaproponować klientowi kilka wersji mebla zaprojektowanego specjalnie dla niego, a podczas spotkania zaledwie kilkoma kliknięciami zmienić: kolor frontów, korpusów, blatów, listew wieńczących, cokołów czy uchwytów.
KD Max to naprawdę wspaniałe, często niedoceniane narzędzie tak samo potrzebne w dobrej stolarni jak piła czy strugarka. Nie do przecenienia są zalety płynące z jego użytkowania. Jak dotąd, mówię to jako były już użytkownik wielu innych programów do projektowania mebli, „po przejściu” na KD Max w bardzo dużej mierze spełnił on moje założenia i oczekiwania. Jest dość łatwy w użyciu, posiada całkiem sporą bazę szafek i dodatków( dla stolarza w zupełności wystarczająca), a możliwość parametryzacji wstawianych do projektu mebli jest bardzo dobra.
Eksport rysunków technicznych w CADowskim formacie do dołączonego darmowego programu BtoCAD, jest również super opcją. Montażysta dostaje czytelny rysunek z naniesionymi wszelkimi wymiarami i mediami, a to dość znacząco ułatwia mu późniejszą pracę.
Kosztorys, jaki można wygenerować po zrobieniu projektu, jest kolejnym naprawdę dobrym rozwiązaniem. Przy dobrze skonstruowanym cenniku, wycena jest w pełni miarodajna i od razu daje klientowi pełen ogląd sytuacji. Eksport do rozkroju to również dodatek, za który często dystrybutorzy innych programów każą sobie „słono płacić”. A w KD Max, klikasz i już wiesz ile materiału potrzebujesz na zrobienie projektu.
Wizualizacje, przy wykorzystaniu wszystkich dostępnych opcji w programie, są naprawdę bardzo dobre. Na pewno wystarczą, aby dobrze pokazać klientowi zaprojektowane meble oraz oddać ich: kolorystykę, oświetlenie, cienie, dodatki i akcesoria. To wszystko, co sprawia że klient „widzi” swój pokój wypełniony nowymi meblami i gadżetami. Nic tylko zamawiać.
Dla zakładu stolarskiego taki program jak KD Max jest idealny ponieważ, ma wszystko to co potrzebne. Mam nadzieję, że nadchodząca nowa wersja V6 będzie jeszcze lepsza niż obecna. Nie ukrywam, że opcje, które mają się w niej pojawić, byłyby przeze mnie mile widziane.
Jakiej rady udzieliłby Pan początkującym stolarzom i projektantom kuchni?
Przy rozpoczynaniu własnej działalności, jak w każdej branży, jest sporo niepewności np. czy biznesplan „wypali”, czy też w niedługim czasie dołączę do grona bezrobotnych. Tym, którzy zamierzają rozpocząć pracę w stolarstwie, zalecam dużo: pokory, wytrwałości, cierpliwości i chęci do nauki, gdyż praca w tym zawodzie to nie jest łatwy kawałek chleba.
Natomiast projektantom radziłbym dobrze zapoznać się z programem do projektowania, wykupić szkolenie z jego obsługi oraz prześledzić dostępne w sieci tutoriale i filmy instruktażowe. A przede wszystkim zatrudnić się na choćby kilka, kilkanaście dni w stolarni, która robi meble i zapoznać się z procesem produkcji oraz specyfiką materiałów. Pozwoli to uniknąć później wielu błędów np. tworzenia „lewitujących czterometrowych półek”, których nie da się zawiesić na ścianie.
Projektant powinien być również otwarty na sugestie klienta, ale też posiadać sporo inwencji twórczej, aby jego propozycje były niepowtarzalne, nietuzinkowe i ponadczasowe. Niewielu się to niestety udaje…
Dziękujemy za rozmowę.
Zapraszamy do zapoznania się z przykładowymi wizualizacjami wykonanymi przez Pana Andrzeja oraz odwiedzenia strony internetowej firmy Gal-Mat: www.zaklad-stolarski-gal-mat.pl